Pierwszy kryzys mam za sobą.....w dniu wczorajszym. TO BYŁA masakra! Wyszłam z niego obronną ręką. Ale przeszłam piekło.....otyłość to jest choroba.....obżeranie się to uzależnienie....czułam się wczoraj jak na odwyku! Od rana potworny ból głowy....trzęsły mi się ręce....w środku wszystko się skręcało.....niemoc totalna...brak sił....i myśli krążące wokół jedzenia.....
Świat dookoła tez nic ułatwia te walki.....budki z żarciem co kilkaset metrów, plakaty z jedzeniem, reklamy w tv....nawet reklamy w radio! Z każdej strony jesteśmy atakowani żarciem!
Przetrwałam....dziś rano obudziłam się z zupełnie innym nastawieniem. Dumna z siebie - dałam radę. Dzis było już ok :) Z każdym kolejnym dniem będzie już tylko dobrze.
Jutro zaczynam inny jadłospis. Nowe dania na kolejne 3 dni. Jutro też kolejny trening :) i cieszy mnie to bardzo. Te treningu dają mnóstwo siły, napędzają do działania.
Jedziemy dalej ;-)
2 komentarze:
Pamietaj, ze każda niedozwolona zjedzona rzecz oddala Cie od ketozy, do której tak dazysz... a jak masz chęć cos wszamac to zapij ta pokuse woda. Jestem z Toba!
wysiłek fizyczny to moc endorfin, niech ta moc pozostanie na długo z Tobą :)
Prześlij komentarz